|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: 0:15, 09 Lut 2007 Temat postu: nie wiem czy kocham Boga |
|
|
jw, po prostu nie wiem!!!
to jest najgorsza rzecz jaka czuję
nie jest to jakiś stan przejściowy, bo trwa to już ponad 5 lat...
I ciągle nie umiem sobie z tym poradzić.
Jestem świadoma, że Bóg obdarza mnie nieskończona miłością i to mnie przytłacza, bo ja nie potrafię na nią odpowiedzieć... Bardzo mnie to boli.
to takie uczucie, że nie jest się zimnym ani gorącym, tylko letnim a to przecież chyba źle
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
hazlem
Specjalista

Dołączył: 09 Sty 2007
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany: 0:52, 09 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
nie wiem ale mi sie wydaje ze miłosci do Boga nie da sie wymusic na sobie bądz przez checi mechanicznie jej nabyc.Miłosc ogulnie moze wypłynąc od samego Boga.mi sie wydaje ze miłosc to taka szlachetna cnota którą mozna porównac ze swietoscią (Boze ty jestes swiety i wszelka swietosc pochodzi od Ciebie).Prawdziwą miłosc ciezko doscignąć,bo taka miłosc nic złego nie czyni a wrecz przeciwnie czyni tylko dobrze.Oczywiscie ja za bardzo expertem nie jestem ale za duzo sobie nazucic jest nie dobrze tak samo jak za mało.Ale Ufnosc w Boga moze zaprowadzic kazdego na wyzyny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
o Maciej OFMCap
Duchowny

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 12:12, 09 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Często utożsamiamy miłość (dotyczy to wszelkiej miłości) z uczuciem - czyli czymś odczuwanym. Tymczasem uczucia nie są trwałe, są subiektywne - są albo nie ma ich. Nie można budować miłości na nietrwałym fundamencie. Istotąś miłości jest wybór, postawa woli, decyzja - i to może być trwałe. Owszem, miłość posługuje się językiem uczuć, ale one nie stanowią jej istoty.
Stąd nie niepokój się, jeżeli przy całej dobrej woli nie czujesz może uczucia miłośći. Jej pragnienie już bowiem jest miłością. Pismo św. poucza, że miłość do Boga polega na zachowywaniu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie. Tak więc nie tyle uczucia - co postawa życiowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 22:04, 10 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
O tym, ze miłość uczuciem nie jest to juz pare lat temu nam księdzu na rekolekcjach wpajał... I to chyba zrozumiałam.
W czym tkwi problem? No więc w tym, że mimo iz chcę przestrzegać tych przykazań, i być wobec wszystkich w porządku to robie zupełnie inaczej. Ja po swoim zachowaniu oceniam, ze Boga chyba nie kocham... I to mnie właśnie dobija.
I bardzo nie chce mi się iść do spowiedzi. Czasem czuję, jakby to bardziej Szatan rządził moim życiem czy coś...
Bo wiedzę o życiu duchowym mam dość sporą jak na przeciętną katoliczkę, tylko z tym moim życiem trochę kiepsko. Chociaż bywało gorzej, ale bywało i lepiej.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 12:39, 12 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 21:34, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ja mam podobny problem, ale całkiem odmienny nie wiem, czy On mnie kocha? Takiego... robaka;-(
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 7:16, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
to ja Ci powiem, że On Cie kocha najbardziej na świecie:)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
o Maciej OFMCap
Duchowny

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 13:34, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Jest to chyba najbardziej optymistyczna prawda chrześcijańska: Bóg jest Miłością! Jest Niłością - tzn, że miłość jest Jego istotą Czyli nie jest możliwe by Bóg nie kochał - byłoby to bowiem sprzeczne z Jego istotą. Inaczej - gdyby Bóg choćby przez chwile przestał kogoś kochać - automatycznie przestałby byc Bogiem (co jest przeciez absurdalne). Tak więc na pewno każdy może być pewny że jest zawsze miłowany przez Boga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 15:47, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Gorzej z tym, że na tę miłość ja odpowiedziec nie potrafię... heh
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 17:04, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że odpowiadasz na nią najlepiej jak możezz, sam fakt, że wiesz, że coś jest nie tak i chcezz to naprawić jest aktem miłości.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 19:25, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wiem, ale czy cos z tym robie to dwie rozne rzeczy...
I nie wiem czy to lenistwo, czy jakas obojetnosc czy co...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 19:49, 13 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Chętnie bym ci powiedziała, ale nie wiem, pewnie wiele razy słyszałaś, że Bóg dopuszcza takie stany, one mogą trwać długo...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 21:57, 15 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ehh.. coraz częściej wychodzi na to, że człowiek im więcej myśli tym bardziej głupieje. Zamiast czuć i otworzyć się sercem- człowiek myśli.. to czasem jest naprawdę zgubne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 18:47, 03 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Czuję się tak jakby moja wiara umarła.
Jest ona pusta.
Wiem jak powinna wyglądać prawdziwa wiara, teorię to w sumie mam w małym paluszku. Tylko wiedza to nie wiara. Ja moge czytac o Bogu, o Jego dziełach, cudach, o tym jak powinna wygladac modlitwa, ale to wlatuje tylko do mózgu a nie do serca.
Chyba nie kocham Boga.
Bo gdybym Go kochała, to chciałoby mi się chodzic do kościoła, i to nie tylko w Niedziele, ale codziennie. Gdybym kochała, to bym się modliła, a tego w ogóle nie robię. Gdybym kochała, to nie chciałabym łamac przykazań a ostatnio o kilku nie myślę jako czymś złym. Nie chce mi się iśc do spowiedzi, bo czuję, że znowu zrobie cos złego co w gruncie rzeczy jest równe braku postanowienia poprawy więc spowiedz i tak byłaby nieważna...
Czuję, że Bóg jest. I to mnie dobija trochę bo wiem, ze nie jestem taka jaka byc powinnam a nie chce mi się zmieniać, nie czuje chyba takiej potrzeby. Wręcz przeciwnie nawet - chciałabym zapomnieć.
To jest przykre.
Nie chcę byście cokolwiek pisali, co o tym myslicie czy coś. Nawet nie wiem, czy chce byscie sie za mnie modlili. Tzn, pewnie mi by sie przydalo, ale nie wiem czy chce ja chce byc przy Bogu. Najgorsze jest to, ze w przeciwienstwie do innych obierajacych taka droge jestem bardziej 'wtajemniczona' przez co chyba bardziej powinnam zdawac sobie sprawe z konsekwencji jakie moga wyniknac z tej sytuacji. To jest chore.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
o Maciej OFMCap
Duchowny

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: 21:17, 03 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Pismo św poucza: "Miłość Boga polega na zachowywaniu Jego przykazań. A przykazania Jego nie są ciężkie" Więc weź sie w garść, i głowa do góry.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gość
|
Wysłany: 14:57, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Powiem szczerze ze mam podobny dylemat. choc moze troche innego rodzaju. ?Wierze w Boga. ale nie wiem czy moja wiara nie jest bardziej wiarą starotestamentalną tzn opartą na wiedzy i bojazni Bożej niż nowotestamentalną czyli opartą na miłosci. To mnie własnie najbardziej boli jesli mysle o tym co Chrystus zrobił dla mnie i co robi nadal a ja barziej boje sie Jego gniewu i tego iż odwóci sie ode mnie to nie wiem cczy taka wiara jest szczera. Sama wiara jak wiemy pochodzi od Boga i to czy ją mamy czy nie to zadna nasza zasługa. Tym bardziej wiec ta nieszczerosc moim zdaniem zasługuje na potepienie ze strony Tego KTÓRY JEST. nARAZIE ROBIE CO MOGE WIEC MODLE SIE DO nIEGO ABY ZECHCIAŁ MI DAC TE MIŁOSC TAK JAK DAŁ MI WIARE
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|